|
www.poezjaliryczna.fora.pl Portal poezji lirycznej
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
czcionka
Dołączył: 19 Paź 2009
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 19:12, 04 Sty 2010 Temat postu: W LUSTRZE epizod trzeci |
|
|
- Boże! Jak ty wyglądasz!
- Ślicznie, o co ci chodzi. Popatrz, mam piękne opuchnięte powieki, rozmazany tusz, czerwony nos. Tak wyglądam
jak się czuję. Nowość?
- Niby nic nowego, ale przed kilkoma godzinami widziałam cię całkiem inną. Ktoś umarł czy co?
- Umarła moja naiwność.
- To chyba dobrze...
- Dobrze, ale boli.
- Stajesz się nudna, już nie mogę na ciebie patrzeć. Gdzie się podziała uśmiechnięta, radosna Basia?
Gdzie twój błysk w oku? Zaglądasz we mnie coraz rzadziej, zagubiłaś się gdzieś. No, co się stało?
- Dobra, opowiem ci.
Było tak jak zwykle. Smutny, szary dzień. Wracam do domu po pracy, on jak to zwykle bywa, zagaduje mnie na półpiętrze. O której przyjdą grać w kręgle, co będą jedli, co kupił itp. Codzienność. Ale w pewnej chwili dodaje .
- W pokoju na stole jest coś dla ciebie.
W pokoju na stole stoi wazon, a w nim trzy tulipany.
Patrzą na mnie rozświetlonym pomarańczem. Świeżutkie, niewinne. Dotykam delikatnie, liście chrzęszczą ,
dziewicze kielichy otwierają się dopiero.
Przelewa się przeze mnie błoga fala. Pierwszy od dawna miły gest z jego strony. To musi coś znaczyć.
Ania też na mnie spoglądała zdziwiona, coś mnie unosiło, uśmiechałam się nawet. Uporałyśmy się w kuchni
sprawnie.
- Skończ sama - powiedziałam - ja mam ochotę na spacer.
Jesień nieśmiało prześwietla rzednące konary drzew. Jeszcze wciąż zielone, jeszcze bronią się przed chłodem,
który maluje brzegi liści w brązowe plamki, złociste cienie. Gałęzie zmęczone ciężarem owoców, pokornie
schylają ramiona dotykając dumnych traw.
Trawa. Często porównywałam się z nią. Jest taka wytrwała, znosi cierpliwie ślady butów, które przygniatają ją
do ziemi. Odradza się uparcie wypuszczając coraz to piękniejsze listki. Niestrzyżona ściele się przyjaznym
dywanem. Tuli do siebie polne myszki, pozwala ptakom chronić w swym gąszczu pisklęta.
Trawa, najzwyklejsze ziele.
Co mają znaczyć te kwiaty? Wracam myślą do niespodzianki. Czyżby jednak się ocknął . Czyżby zrozumiał,
że zabrnął za daleko. Może to ta chwila, w której to ja mam zdecydować co będzie dalej z nami?
Czy jestem w stanie przebaczyć?
Słońce zaczyna chować się pulsującą bryłą za dachy domostw. W oddali przepływają lekkie puszyste obłoki,
zacieniając przez chwilę jego doskonały blask.
Czyż w życiu bywa tak, że coś przysłoni drogę wydającą się jasną, czystą, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć
z której strony nadciągnie zagrożenie? Popełniamy błędy i z wiarą w wyrozumiałość przepędzamy czarne chmury,
które na chwilę zaćmiły nam rzeczywisty obraz .
A gdybym to ja zawiodła?
Nie chcę przegrać, znowu przegrać. Nie chcę być nieudacznikiem . Nie chcę myśleć o sobie - pechowiec. Jeśli jest
iskierka nadziei, trzeba ją zagarnąć w ciepłe dłonie. Trzeba przytulić ją do serca, a wybuchnie jak gwiazda
odnaleziona okiem teleskopu na nieboskłonie zwątpienia.
Tak, tak zrobię. Wrócę, wejdę przez lokal, podejdę tak jak kiedyś, przytulę się, podziękuję , pokażę,
że wierzę w lepsze jutro, nasze jutro.
Nogi niosą mnie tą myślą, jeszcze tylko jeden zakręt i stanie się, będzie dobrze.
Zza narożnego budynku wyłania się jej postać. Idzie pewnym krokiem. Biust pod obcisłą bluzką kołysze się
rytmem kroków. Obcasy stukają pewnie na kostkach chodnika.
Zbliżam się z miną zwycięzcy. Miną, którą przybrałam już czując smak satysfakcji. Miną, która zastygła bez
wyrazu na widok naręcza tulipanów w jej rękach. Naręczem rozświetlonych tulipanów.
- Halo Barbara! Jaki piękny wieczór, wracasz ze spaceru?
- Tak, to był bardzo miły spacer.
Nie wiem jak wyglądał mój uśmiech. Jedyna satysfakcja tego wieczoru to ten uśmiech, którym przykryłam stertę
gruzów w jaki zamieniła się moja naiwność.
Zapanowała szarość. Chropowate ściany mijanych domów kaleczą mnie drwiną. Białe ramy okien wychylają się, przekształcając w szyderczy grymas. Latarnie zawieszone na pałąkach słupów rozkołysały się wisielczym tańcem.
Bezszelestnie, kuchennymi drzwiami dotarłam tutaj. Wylałam resztkę łez. Ostatnich łez.
.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez czcionka dnia Wto 18:21, 05 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Waldemar Kubas
Dołączył: 02 Gru 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wto 0:05, 05 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Od razu powiem, że i ten epizod, podobnie jak dwa poprzednie, bardzo mi się podoba. Są w nim ładne dialogi, obrazy i opisy tworzące aurę całego opowiadania. Szczególnie piękne są te tzw. opisy przyrody, kreślone tu przy pomocy paru zaledwie słów linią subtelną, delikatną. Ale nie tylko one…
Na pierwszy rzut oka opowiadanie sprawia wrażenie w pełni realistycznego. Jednak bliższe przyjrzenie się pozbawia nas tego mniemania. Oczywiście w opowiadaniu nie ma jakichś pierwiastków fantastycznych. Wedle mojego wyczucia i zrozumienia to rodzaj prozy psychologicznej, dla której potrzeb Autorka wprowadza własną, oryginalną narrację. Jednym z elementów czy środków tej narracji jest właśnie owo dobrze znane nam już z dwóch wcześniejszych epizodów „lustro”. Ale lustro to zarazem skrót myślowy i przedmiot, który symbolizuje technikę pisarską, gdzie narratorka w wyobraźni „klonuje się” na swoje dwa odrębne egzemplarze. I w ten właśnie sposób pozwala nam wejrzeć do własnej duszy i opowiada o swoich smutkach, kłopotach i rozterkach.
Weźmy mały fragmencik początkowego dialogu:
Gdzie twój błysk w oku? Zaglądasz we mnie coraz rzadziej, zagubiłaś się gdzieś. No, co się stało?
- Dobra, opowiem ci. [I rozdwojona w wyobraźni narratorka opowiada tej drugiej „sobie” co się właśnie stało]
Zauważmy, że w powyższym tekście jest: Zaglądasz we mnie… Gdyby dialog był prowadzony między dwoma realnymi osobami, wówczas byłoby: Zaglądasz do mnie… (w sensie: przychodzisz do mnie, odwiedzasz mnie).
Jak już powiedziano, cały tekst stwarza jedynie pozory, że jest w pełni realistyczny. Nie do końca wiadomo, jak pojmować i kim jest mężczyzna, którego kobieta spotyka, „gdy wraca z pracy, a ten zwykle zagaduje ją na półpiętrze. O której przyjdą grać w kręgle, co będą jedli, co kupił itp. Codzienność. Ale w pewnej chwili dodaje.
- W pokoju na stole jest coś dla ciebie.
W pokoju na stole stoi wazon, a w nim trzy tulipany.”
Gdyby to był mąż czy mężczyzna, z którym mieszka, żyje, to dlaczego miałby ją zwykle zagadywać na półpiętrze, kiedy ona wraca z pracy? I dlaczego taka trochę dziwna rozmową między nimi?
Tulipany, które w opowiadaniu pojawią się jeszcze raz, też są pewną zagadką. A może nie same kwiaty, co raczej druga kobieta (znajoma, koleżanka, przyjaciółka?), którą nasza bohaterka spotyka na spacerze, na który wyszła, żeby przemyśleć związek, relację z mężczyzną, który na stole w wazonie zostawił dla niej tulipany. Dlaczego spotkana znajoma też niesie naręcze tulipanów? A przede wszystkim dlaczego nasza bohaterka w momencie ujrzenia tej drugiej doznaje przykrego uczucia i „jedyna satysfakcja tego wieczoru to ten uśmiech, którym przykryła stertę gruzów w jaki zamieniła się jej naiwność”? A potem „bezszelestnie, kuchennymi drzwiami dotarła tutaj i wylała resztkę łez. Ostatnich łez.”
Jak z tego widać, sporo mam znaków zapytania i chyba w dużym stopniu nie rozumem jednak tego opowiadania. Choć nadal uważam je za bardzo ładne. I jeśli to możliwe wolałbym zrozumieć je dogłębnie. Chyba że Autorka rozmyślnie przyjęła taką koncepcję, by wszystko nie było do końca jasne i przejrzyste?
Pozdrawiam z uśmiechem.
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Waldemar Kubas dnia Wto 18:36, 05 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
czcionka
Dołączył: 19 Paź 2009
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 1:12, 05 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Dziękuję Waldku za wnikliwą analizę tekstu i za wyłapanie błędów. Aż mi wstyd, bo kocham język polski i staram się pisać poprawnie. No cóż - mogło się zdarzyć.
Niezrozumienie, które rodzi pytania wynika stąd, że autorka nie do końca się odkrywa. Dlaczego " na półpiętrze" i kim jest czy raczej był dla niej ten od tulipanów, uznała za mniej ważne. Są to znamienne wycinki z życia, w których to co było przedtem i to co potem uznała za nieistotne, zakładając, że czytelnik zna ją osobiście, więc wie.
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam z uśmiechem... Basia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Waldemar Kubas
Dołączył: 02 Gru 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wto 10:21, 05 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
To prawda Basiu. Na każdym kroku widać, że kochasz język polski. Ładnie i precyzyjnie dobierasz słowa i budujesz nastrój, tworzysz klimat w swoich opowiadaniach. Nie ma w nich jakichś gaf i niezręczności językowych, zdania są ładnie zbudowane i poprawne, na ogół wszystko jest dopracowane. Krótko mówiąc Twoją prozę prozę charakteryzuje m.in. sprawność językowa. Nie przejmuj się zatem tym małym przeoczeniem, że znalazł się jakiś jeden czy drugi błąd. Nikt z nas piszących nie jest wolny od popełniania podobnych błędów, wliczając w to również i takie drobiazgi techniczne, że jakiś przecinek czy kropka trochę za daleko odskoczyły. I tylko dlatego, że Twoje teksty są ładne i wartościowe, wspomniałem o tych dwóch przeoczeniach, żeby nie psuły ogólnego bardzo dobrego wrażenia. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz.
To tyle. Dziękujemy Basiu za "już" i czekamy na kolejne epizody zarówno z cyklu "lustrzanego", jak i "babskiego gadania" (miejsce na uśmiech).
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Waldemar Kubas dnia Wto 18:38, 05 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
czcionka
Dołączył: 19 Paź 2009
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 18:24, 05 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Dziękuję Waldku jeszcze raz za ciepłe słowa o moim klikaniu. Właśnie poprawiłam błędy i już nie muszę się wstydzić.
Pozdrawiam z uśmiechem... Basia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Waldemar Kubas
Dołączył: 02 Gru 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wto 18:43, 05 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
O jakich błędach i jakim wstydzie Basiu mówisz. Zwykłe przeoczenie, zdarzy się każdemu.
Pozdrawiam serdecznie. Waldek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|