czcionka
Dołączył: 19 Paź 2009
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 19:10, 22 Gru 2009 Temat postu: WSPOMNIENIA |
|
|
WSPOMNIENIA wpadają oknem niezapomnienia szelestem pożółkłych kartek pamiętnika.
Wpadłam do domu zdyszana.
- Co tak długo? - spytała mama nie wyglądając nawet z kuchni.
- Była kolejka - skłamałam, ale tylko troszkę, bo kolejka naprawdę była, tylko nie taka duża.
W sklepie spotkałam Jolkę, a potem poszłyśmy do niej. Ona ma fajnie, mieszka bliżej sklepu. Ja nie mam tak daleko, ale mogłoby być bliżej. Lubię do niej chodzić, może dlatego, że jej brat - taki prawie dorosły - zawsze się do mnie uśmiecha. Raz powiedział, że kiedyś będzie ze mnie ładna panna. Kiedy będzie to kiedyś? Codziennie zaglądam do lusterka i nic nie widzę. Jestem wciąż taka sama. On, tzn. Mirek ma pod nosem taki mały wąsik. Mój brat też ma, ale to nie to samo.
- No masz te śledzie? - znowu mama.
- Mam, mam - odpowiadam pośpiesznie, żeby mama nie przyszła i zauważyła moich przemoczonych nóg. Ale i tak się wydało, bo zdradziły mnie mokre ślady na podłodze.
- Gdzieś ty się tak zmoczyła?
Mama nic nie rozumie. Jak można iść w śniegu i nie zmoczyć butów? Środek chodnika był odśnieżony, to prawda, ale jak się nie skusić, żeby nie powskakiwać w wydmy po bokach jak góry i nie zatopić się w nich po sam tyłek? Śnieg przykleił się do grubych wełnianych skarpet, a potem się wszystko rozpuściło u Jolki.
W kuchni gorąco, zaparowane szyby, zapachy. Kapusta miesza się z grzybami, jakieś mięso skwierczy na patelni. Lubię Święta, ale jak już są. Przedtem to tylko pośpiech i mama nerwowa. Chociaż nie, czasami jest fajnie. Wczoraj piekła pierniki, bo muszą być stare. Polewałam je lukrem po wierzchu, potem jak już stygły dotknęłam palcem, żeby polizać no i zostały ślady. Szkoda, bo nie dało się już ich niczym naprawić. Mama nie była zła, uśmiechała się nawet pod nosem.
A dzisiaj bigos i sałatka. No i te śledzie. Mama włożyła je do miski, zalała zimną wodą, żeby się odmoczyły. Nie rozumiem dlaczego, przecież najpierw pływały w morzu, potem były w beczce też w wodzie, więc były mokre. Nie rozumiem.
Moja siostra to ma fajnie, siedzi sobie w pokoju i rozplątuje anielskie włosy z zeszłego roku. Ona jest młodsza, to się tylko do tego nadaje. Ja to już dużo mogę.
Mój brat z tatą pojechali po choinkę. Oni mają już swoje miejsca i zawsze przywożą najpiękniejszą. Fajnie mają, tak sobie chodzić po lesie - chyba lepiej być chłopakiem.
Kroję marchewkę - tylko uważaj, bo noże świeżo naostrzone - upomina mama jakbym nie wiedziała.
Tato ma w piwnicy taką specjalną szlifierkę, lubię patrzeć jak iskry sypią się spod tarczy, a potem gasną rozsypane jak gwiazdy.
Marchewkę kroi się najpierw wzdłuż, a potem w poprzek i już są kosteczki - całkiem zgrabne - tak mówi mama. W radiu śpiewają kolędy. Mazowsze, to taki zespół, są tam takie same ładne panie. Mam ich zdjęcie wycięte z kolorowej gazety. Mają pomalowane na czerwono usta i błyszczące zęby. Kiedyś też się będę malowała.
Tato mówi, że zęby trzeba myć rano dla urody, a wieczorem dla zdrowia. Ja myję, czasami tylko dla urody, bo to przecież najważniejsze.
Mama wrzuca co chwilę coś do wielkiego garnka. Zapach kapusty od razu roznosi się po całej kuchni i chyba już mi się chce jeść.
- Jak wrócą to będzie kolacja - mówi mama.
No to niech już wracają - myślę sobie - co można robić tak długo w lesie? Przecież już ciemno.
Wreszcie słyszę warkot motoru. Ciągną za nim związaną choinkę. Wybiegłam do nich na dwór.
- Otrzepcie ją tutaj - mówi tato - bo mama będzie zła, rozwiążemy ją w pokoju.
Ale duża, jeszcze większa niż w zeszłym roku i jak pachnie.
W korytarzu mama tylko spojrzała i powiedziała - tylko nie nabrudźcie.
- Uważaj, żeby Ci się bigos nie przypalił - powiedział tato i puścił do nas oko, a wszyscy wiemy, że lubi taki lekko przypalony.
...żeby Ci się bigos nie przypalił... żeby się nie przypalił... bigos...
Z popołudniowej drzemki wyrwał mnie jakiś niepokój. Przeciągam się, coś mi się śniło?
Święta w domu, wszyscy razem tak jak kiedyś. Czy to napewno był sen? Ten zapach przyszedł razem z nim...
- O rany, mój bigos !
Wpadam do kuchni, trochę się przypalił, ale tak akurat.
-Dziękuję tato, że czuwałeś.
Post został pochwalony 0 razy
|
|